Ojciec Lucien Duval
Jestem alkoholikiem. To znaczy nie istnieje dla mnie ani wino, ani piwo, ani wódka. Nie chciałem żyć. Nie mogłem znieść siebie takim, jakim jestem, ani świata takiego, jaki jest. Tego świata, który ma ciągle słowa nauka i rozum na ustach, a nigdy słowa czułość.
Jestem chory - nie niechluj, nie odpychający człowiek. Chory - rozumiecie ? Wy, którzy na mnie z ukosa patrzycie, osądzacie mnie, odwracacie głowę na ulicy, ostentacyjnie pociągacie nosem, gdy wam mówię dzień dobry, wy, co mnie lekceważycie, gdy wikłają się moje słowa, a ręce drżą.
Alkoholizm to choroba, nie wada. Cierpienie, nie przyjemność. To jest niewola, nie zabawa. Człowiek staje się alkoholikiem nie przez przypadek, lecz z konieczności. Może biologicznej, ale na pewno - psychologicznej. U kresu wytrzymałości nerwowej, u kresu odwagi - zatelefonowałem...
...
Słowo Bóg może razić alkoholika. Ale gdy wstrzemięzliwość się rozwija, gdy spokój wewnętrzny nastaje, gdy pojawia się umiłowanie wolności, trzezwiejący alkoholik nie odczuwa przykrości, nazywając tę niepospolitą Przyjazń po imieniu. Co wiecie o Bogu wy, z dobrym samopoczuciem, skoro Bóg was z niczego nie wyratował ? My, którzy straciliśmy wszystko, posłużyliśmy się Bogiem - na wszelki wypadek... Bóg nie jest tym, za co się Go na ogół uważa. Bóg nie jest tam, gdzie się Go szuka. Bóg nie ma usposobienia, jakie Mu przypisujemy. Bóg nie jest w chmurach. Magdalena wzięła Go za ogrodnika, apostołowie za zjawę, a Piotr za eksperta w sztuce łowienia ryb, zaś ja nieszczęsny szukałem Go w dogmatach, podczas gdy On, spokojny i przyjazny, znajdował się w rzeczywistości wśród chorych.
Nigdy nie mówiłem o Bogu na spotkaniach Anonimowych Alkoholików. Nie było potrzeby. On tam był.
Powyższy fragment pochodzi w "Problemów Alkoholizmu" nr 2-3/1997 na podstawie: Ojciec Lucien Duval - "Dziecko i księżyc" (fragmenty), PRZEKRÓJ nr (16) 2443 z dnia 19 IV 92.