z profesor Krystyną Ostrowską, rozmawia Ireneusz Kaczmarczyk
- Alkoholizm uniemożliwia człowiekowi realizowanie wielu wartości. Psychoterapia uzależnienia przywraca tę zdolność.
Psycholog, patrząc na problematykę wartości, powinien analizować ją w kontekście tego, co jest dla człowieka ważne, co ceni, o czym myśli, co odczuwa, jakie jest jego działanie, co leży u podstaw jego wartościowania? Jak ocenia siebie, świat i innych? Co jest kryterium jego wyborów, co najpierw, co potem, co ważniejsze, co mniej ważne, co można poświęcić w imię czegoś? To są punkty strategiczne. W klasycznym filozoficznym pojęciu, wartość jest to pewna idea sprawiedliwości, miłości, solidarności, uczciwości. Człowiek ma jakiś wzorzec, który urzeczywistnia, to znaczy staje się uczciwy, sprawiedliwy, dobry, odpowiedzialny.
Dotychczas, wkładając w ideę jakąś treść, opieraliśmy się na kulturze chrześcijańskiej. Chrześcijaństwo podpowiadało nam, że Bóg jest sprawiedliwy, nieskończenie miłosierny, miłujący i stąd wypełnialiśmy treścią pojęcia. Teraz człowiek jakby przybliżał się do nieskończonego ideału, jakim jest Bóg, nie osiągając go, ale mogąc się w nim przeglądać.
Żyjemy jednak w świecie bardzo zsekularyzowanym, w związku z tym cały zamęt wokół wartości, wynika z faktu odrzucenia Ľródła, z którego czerpaliśmy treści do wypełnienia pojęć. Dzisiaj sprawiedliwość oceniamy w kategoriach tego, co już zostało zapisane, albo odnosimy ją do człowieka, którego postępowanie oceniamy sprawiedliwie. Trzeba zrozumieć nie tylko zamęt wokół wartości, ale również zagubienie się człowieka. Badania psychologiczne pokazują, że osoby uzależnione, najczęściej sięgają po alkohol w pierwszej fazie, żeby rozwiązać swoje egzystencjalne problemy niemożności znalezienia odpowiedzi na pytania: Kim jestem? Po co żyję?
- Czyli mają problemy z własną tożsamością
Chrześcijaństwo daje bardzo prostą odpowiedĽ na pytanie "Kim jestem?" - dzieckiem bożym, stworzeniem ukształtowanym na obraz i podobieństwo Boga. Ale ludzie ją odrzucają, albo gubią, nie wiedząc, że ją zagubili. Potem nie mają tożsamości. Nie mają oparcia w czymś trwałym .i niezmiennym. Od tego momentu zaczyna się narastający dramat człowieka. Miota się pomiędzy poszukiwaniem fundamentu, na którym ma się oprzeć i im częściej doświadcza zawodu ze strony ludzi, tym bardziej dramatyczne jest jego poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, dotyczące więzi z drugim człowiekiem i tożsamości. Z amerykańskich badań nad przestępcami, sprawcami zabójstw, gwałtów, wynika, że w strukturze osobowości tych osób pojawia się kilka istotnych elementów, które można przenieść do osób nadużywających alkoholu. Większość przestępstw jest popełnianych zresztą w związku z piciem. Ludzie ci czują się nikim, zerem. Poczucie niższości, może powodować, że starają się na różne sposoby uciec albo zapomnieć o tym przekonaniu. Uciekają w niebyt, chcą zerwać z rzeczywistością. Pod wpływem alkoholu czy narkotyków, chcą wejść w jakiś inny wymiar. U podłoża tej ucieczki jest poczucie bycia nikim, które może mieć uzasadnienie w historii życia. Być może ten człowiek nie doświadczył akceptacji siebie jako człowieka, był godnościowo deprywowany. Jeśli matka, albo nauczyciel do młodego człowieka mówi "tłumoku", " wariacie", "debilu", to rani jego godność. Manualnie, czy wykonawczo on może być sprawny, ale jako człowiek jest sprowadzany do kogoś bezwartościowego.
- Rozumiem, że mamy tutaj do czynienia z okolicznościami, które nie sprzyjają budowaniu poczucia własnej wartości.
Jeśli moje życie jest stawiane na równi z czyjąś karierą, z napisaniem doktoratu, z wyjazdem za granicę, z budową domu, kupnem samochodu, czyli z rzeczami i wydarzeniami, to nie czuję się kimś ważnym, stworzonym przez Boga, na jego obraz i podobieństwo, ale jestem stawiany na równi z rzeczami. Badania nad osobami, które weszły albo wchodzą w uzależnienie, wskazują, że ich wrażliwość emocjonalna jest wyższa, działają bardziej w systemie emocjonalnym niż intelektualnym. Często ich systemy intelektualne nie są wystarczająco rozwinięte i sprawne. Chwytają wszystkie sygnały z otoczenia, a zwłaszcza te, które ranią. Ranienie godnościowe jest tutaj podstawowe. Wielu ludzi, którzy wyszli z uzależnienia, mówi, że poczuli się kimś, poczuli swoją moc i siłę. ZnaleĽli poza sobą punkt odniesienia, oparcie w jakiejś istocie wyższej, w Bogu, religii, we wspólnocie osób. Z doświadczenia wynika, że trwałość wyjścia z uzależnienia jest wtedy, kiedy oparcie znajdujemy nie tylko w ludziach, bo jak wiemy oni są zawodni, ale znajdziemy punkt odniesienia w wartościach umocowanych w jakimś nieprzemijającym Ľródle absolutnym.
Przestępcy czy alkoholicy, to ludzie o wysokiej wartości emocjonalnej, choć zadają ból i cierpienie innym i sobie. Widać u nich głód miłości, głód bycia kochanym, akceptowanym. Wiąże się to z poczuciem, że są nikim i z przekonaniem, że zawsze będą nikim. Otwarcie się, może nastąpić wtedy, kiedy doznają miłości ze strony otoczenia, kiedy ktoś się do nich odniesie w sposób wybiegający ponad słabości.
- Co jest bardzo trudne, ponieważ są oni często sprawcami wielu nieszczęść
Jak wzbudzić motywację alkoholików do tego, by chcieli zmienić swój styl życia, aby dostrzegli problem? To jest najtrudniejsze dla terapeutów, bo nie da się nikogo w sposób restrykcyjny przymusić do zmiany.
- Ale można pomóc w odzyskiwaniu świadomości tego, co w życiu ważne.
Człowiek, doznając od innych, bólu, cierpienia, krzywdy, dochodzi w pewnym momencie do sytuacji, w której zapętla się w swoim myśleniu, działaniu, przeżywaniu. Ma poczucie krzywdy. Staje się osobą egocentryczną i egoistyczną, jest skoncentrowany na swoim problemie. Ważne by pokazać mu, że nie tylko on cierpi, ale że jego postępowanie jest też Ľródłem cierpień dla innych...
- ...umiejętna konfrontacja.
Wrażliwość na cierpienie drugiego człowieka należy wyrabiać poprzez pokazywanie cierpienia innych osób, w związku z wyzwalającymi je sytuacjami.
- Często ludzie uzależnieni w procesie terapii opowiadają o tym, że mają poczucie kompletnej bezwartościowości.
Czy to nie jest tak, że pijąc i nie tworząc pewnych faktów pozbawiają się w ten sposób możliwości wypełniania treści swojego życia?
To jest bardziej złożony proces socjalizacyjno - wychowawczy. Zależy co dane kręgi, czy środowiska kulturowe wkładają w tę treść. Starsze pokolenie ze średnich grup społecznych mówiło tak: "Mąż, jak stary weksel, zawsze do domu powraca". Co to oznaczało? - bez względu gdzie pójdzie, to zawsze wróci. To miał być dowód przywiązania, miłości. Była to jakaś ułomna koncepcja miłości. Do dzisiaj mnie bulwersuje przekonanie, że kobietę trzeba bić w dowód miłości. Kiedyś były nawet kobiety, które nie odczuwały z tego powodu cierpienia i bólu. Wiedziały, że jeśli mąż mocniej zareaguje w stosunku do nich, do dziecka, to znaczy, że się interesuje. Dzisiaj wielu naukowców i psychologów, zarówno w kraju jak i za granicą, wskazuje na to, że ludzie nie wiedzą w jaki sposób pokazać miłość. A przecież wskaĽnikiem miłości jest szacunek, poznanie, troska, zapobiegliwość, odpowiedzialność, pomoc świadczona drugiej osobie, uwrażliwienie na jej potrzeby. Można byłoby przytoczyć słowa św. Pawła: "Miłość cierpliwa jest, łaskawa, nie zazdrości, nie szuka swego". Gdyby coś takiego w kulturze było bardziej obecne, to ludzie, którzy wypowiadaliby słowo miłość, kojarzyliby je z szeregiem różnych działań i stanów. Natomiast, w tej chwili, w rozumieniu wartości, jaką jest miłość, jest ogromne zamieszanie. Przed paru laty była reklama prezerwatywy "Bezpieczna miłość". To nic innego, jak postawienie prezerwatywy na równi z miłością. Coś okropnego stało się wtedy w świadomości ludzi. Dla niektórych do dziś miłość wiąże się wyłącznie z seksem, jak kiedyś mówiono z bezpiecznym seksem, czyli jakimś mechanicznym zabezpieczeniem.
Wcale nie z odpowiedzialnością, ale ze zgodą na to, byleby uniknąć odpowiedzialności. A przecież naturą definicji miłości jest to, że obydwie osoby czują się odpowiedzialne wobec siebie, podejmują razem decyzję, poznają się, pomagają. Z moich badań wynika, że przestępcy bardzo wysoko cenią uczciwość, ale siedzą w więzieniu za to, że kradli, że byli nieuczciwi. Skąd się to bierze? - otóż inne jest wypełnienie treścią uczciwości. Zmienia się pewne ostre terminy, nie mówi się, że coś jest kłamstwem, ale, że coś jest dyplomatycznym rozegraniem sprawy. Mówi się "półprawdy", a wręcz opowiada rzeczy nieprawdziwe i nie mówi się, że to jest kłamstwo, bo to czemuś służy. Jeśli to się dzieje powszechnie, a w dodatku jest natychmiast przekazywane do publicznej wiadomości, tworzy to merytoryczną czy treściową zawartość owego pojęcia. Musimy powrócić do tego, by odkryć na nowo nie tylko blask prawdy, ale blask wszystkich wartości i zobaczyć jak powinno przebiegać nasze życie w nowym spojrzeniu.
- Czym właściwi jest proces leczenia? czy to jest równoznaczne z dojrzewaniem do wartości? czy jest możliwe, że człowiek, który ma trzydzieści lat, pił piętnaście i wychował się w patologiczny środowisku ma szansę na rozpoznanie i uwewnętrznienie, zinternalizowanie wartości, teraz kiedy odstawił alkohol i ma odpowiednią opiekę?
Sprawcy przestępstw, jak i osoby, które poddały się uzależnieniom, częściej działają na sferze emocjonalnej niż intelektualnej. W związku z tym stymulowałabym wykorzystanie sfery poznawczej, intelektualnej w bardzo prosty sposób. Moje doświadczenia pokazują, że takie proste rozważania, odkrywania wartości, analizowanie zawartości pojęć: odpowiedzialności, miłości, uczciwości, można prowadzić nawet na poziomie dzieci ośmio, dziewięcioletnich. Nie ma więc żadnego powodu, dla którego nie można takich dyskusji, czy takiego odkrycia poczynić z osobami dorosłymi, niezależnie od ich sytuacji i uzależnienia. Można poprowadzić spotkania terapeutyczne, w których dochodzi do osobistego odkrycia wartości, na przykład odpowiedzialności. Odpowiedzialność jest wtedy, kiedy czuję więĽ z drugim człowiekiem, czuję, że mam możliwość działania. Mogę powiedzieć nie, ale na coś mogę powiedzieć tak. Muszę przewidzieć skutki, bo moje działanie nie jest bez skutkowe. Wszystko jedno czy ten skutek następuje natychmiast, za miesiąc, czy za parę lat, ale jest. Jakiekolwiek wejście w interakcję z drugim człowiekiem nie jest obojętne. Pozostawia ślad. Jeżeli to zaistniałoby na gruncie odpowiedzialności, to być może doszłoby do odkrycia w świadomości. Od takiego momentu można spodziewać się, że człowiek ze swojej natury, jako istota inaczej funkcjonująca, nie na instynktach, jest KIMŚ, kto swoje człowieczeństwo odkryje także w rozumie, odkrywając siebie, jako człowieka.
- Czyli kim jestem i jaki jestem?
Trzeba pokazać alkoholikowi, że może zacząć od nowa, przyjrzeć się co oznacza być człowiekiem, co go wyróżnia od innych. Nie może zmyć swojego piętna, ale jest człowiekiem. Czy rozwija swoje człowieczeństwo? Czy je pielęgnuje? Może je zaniedbał? Czasem nawet nie wiemy, że mamy coś tak drogocennego, czym jest człowieczeństwo. Odkrywamy, że możemy kogoś kochać, komuś pomagać, za kogoś wziąć odpowiedzialność, powiedzieć "nie" albo "tak" i to od nas zależy, a nie od sprzyjających czy niesprzyjających warunków. Można zacząć terapię w oparciu o system wartości, od tego, że pokazujemy i wspólnie odkrywamy, wypisujemy to, co nas różni od świata istot żywych. Człowiek spojrzy i niczego więcej nie musimy mu mówić, sam może to odkryć, zanalizować wnioski i uznać co, powinien zmienić. - Ta siła może chronić człowieka przed dalszymi pokusami.
Gdyby nam się udało pomóc komuś odkryć jego człowieczeństwo i zmotywować go do jego pielęgnacji, to byłby to bardzo istotny element. Potem zadalibyśmy kolejne pytanie: Co niszczy jego człowieczeństwo? a on znalazłby rejestr takich czynników. Powiedzielibyśmy co może zrobić, żeby je ochronić i rozwijać. Jednocześnie dalibyśmy mu jakiś program, a jeśli zapytalibyśmy - Czy sam jest w stanie podołać mu, czy chce pomocy innych? - to mielibyśmy również program na to, jak inni mogliby pomóc temu człowiekowi. Gdyby to się udało, to póĽniejszy rozwój systemu i hierarchii wartości, byłby już czymś naturalnym i trwałym. - Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Ireneusz Kaczmarczyk
Krystyna Ostrowska jest doktorem habilitowanym psychologii kryminologicznej, prodziekanem i profesorem nadzwyczajnym Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji UW kierownikiem Zakładu Psychologii Dewiacji, dyrektorem Centrum Metodycznego Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej MEN. Napisała m.in. "Psychologiczne determinanty przestępczości młodocianych" oraz "W poszukiwaniu wartości" (cz. I i II).
|
|
|
|