Wielce uczony mąż - taki, co to chełpił się swą - nadzwyczajną - mądrością udał, się do Rabina z Berdyczowa, aby swoim zwyczajem posprzeczać się kwestionując nienowoczesne jego zdaniem prawdy wiary. Wchodząc do domu cadyka zobaczył, że ów chodzi tam i z powrotem w ekstatycznym uniesieniu. Na gościa nie zwrócił nawet uwagi. Po chwili jednak zatrzymał się, spojrzał i rzekł,: " może to jednak prawda !".
Uczony mąż usiłował odzyskać pewność siebie, ale jakoś nie mógł. Wpatrywał się w cadyka,który wzbudzał w nim przestrach, a jego proste słowa jeszcze większy. Rabin Levi Yitzhak spojrzał nagle na przybysza i spokojnie rzekł: "Synu mój, wielcy wyznawcy Tory, z którymi dyskutowałeś, nie byli w stanie cię przekonać. Odchodząc śmiałeś się tylko z ich słów. Nie mogli wyłożyć ci na stół Boga i Jego Królestwa i ja też tego nie potrafię. Ale synu mój, pomyśl tylko ! Może to jednak prawda. Może to prawda !!!". Ze wszech sił wielce oświecony mąż chciał zaprotestować, ale to jedno okropne słowo "może" dzwięczało mu raz po raz w uszach uniemożliwiając jakikolwiek sprzeciw.
Przedruk z kwartalnika "Arka" wydawanego przez Komisję Edukacji w Dziedzinie Alkoholizmu i Innych Uzależnień Fundacji im. Stefana Batorego nr 13 czerwiec 1995 roku. |