TUTAJ MOŻESZ CZYTAĆ, ALE POTRZEBUJESZ DRUGIEGO, ŻYWEGO CZŁOWIEKA ..........WIELU PRZED TOBĄ POSZŁO TĄ DROGĄ I WYGRAŁO..........SPRÓBUJ
   
 
  Jak rozumie Tradycje 4
Tradycja Czwarta Wspólnoty Anonimowych Alkoholików brzmi: Każda grupa jest niezależna we wszystkich sprawach, z wyjątkiem tych, które dotyczą innych grup lub AA jako całości.

Wiele razy słyszałem w różnych okolicznościach: „No, wiesz… każda grupa jest niezależna…”. Reszty cytatu nie było, albo dlatego, że mój rozmówca go nie pamiętał, albo pozostałej części po prostu nie rozumiał i nie umiał odnieść do określonej sytuacji.
I mnie dość długo ten właśnie kawałek tekstu 4 Tradycji wydawał się najważniejszy. Przede wszystkim jednak bardzo był przydatny – usprawiedliwiał (pozornie) właściwie każdą samowolę wynikającą z moich wad: egoizmu, egocentryzmu, pragnienia popisania się, potrzeby uznania czy akceptacji. A że czasem inteligentnymi argumentami potrafiłem narzucić swoją wolę lub przekonania, skutki bywały, delikatnie mówiąc… różne.

 

4 Tradycja Wspólnoty AA 

Na początku bardzo długo wydawało mi się, że 4 Tradycja Wspólnoty AA mnie osobiście zupełnie nie dotyczy - przecież wyraźnie zaczyna się ona od słów „Każda grupa jest…”, a to przecież znaczy, że jej adresatem i przedmiotem zainteresowania jest grupa AA, a nie pojedynczy alkoholik. Odsuwałem więc tą kwestię od siebie jak najdalej, zostawiając ją alkoholikom pełniącym jakieś tam służby, rozmaitym inwenturom czy intergrupom, z którymi zresztą dość długo nie życzyłem sobie mieć nic wspólnego.

W chwili obecnej mam na temat treści i istoty 4 Tradycji jakieś swoje, ukształtowane zdanie, ale też i pełną świadomość, że niewątpliwie istnieje co najmniej kilka różnych od mojego sposobów rozumienia tego tekstu, interpretacji jego sensu i metod wdrażania w życie. I absolutnie nie jest wykluczone, że wszystkie one są równie „dobre”. Mój pomysł czy sposób też nie musi być najlepszy i „na zawsze”.

Nie ulega wątpliwości, że 4 Tradycja dotyczy autonomii grupy AA, a dokładniej określa granice tej autonomii. Jednak „robi to” bardzo ogólne, do pewnego stopnia i tylko w pewnym sensie.

„Każda grupa jest niezależna we wszystkich sprawach…”. Wszystkich spraw, jakie mogą zaistnieć w życiu jest nieskończenie wiele, nie ma więc możliwości i sensu kolejne ich wyliczanie czy omawianie.

„… z wyjątkiem tych, które dotyczą innych grup lub AA jako całości”. Tu już są pewne konkrety, ale natychmiast rodzi się zasadnicze pytanie: kto będzie decydował, czy dana sprawa dotyczy innych grup lub AA jako całości? Odpowiedź jest oczywista – alkoholicy (w grupach, intergrupach, regionach itd.), ale ta oczywistość nadal nie wyklucza zderzania się osobistych przekonań, ścierania się partykularnych interesów, nieporozumień, prób narzucania swojej woli, wątpliwości, gorących sporów, nieudanych prób, czy błędów. Zwłaszcza tych ostatnich, bo prawo do błędu wydaje mi się jednym z ważniejszych elementów 4 Tradycji.

W książce „Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji” Bill coś tam starał się dopowiedzieć i wyjaśnić, ale kłopot polega na tym, że niektóre z tych wyjaśnień i dopowiedzeń nie wynikają z samej treści tekstu 4 Tradycji.
Na przykład na stronie 147 można przeczytać - „… uznaliśmy za konieczne wprowadzenie zaledwie dwóch ograniczeń: grupa nie powinna podejmować działań, które mogłyby zaszkodzić AA jako całości, ani nie powinna mieć żadnych powiązań poza AA”. A gdzież w treści 4 Tradycji jest mowa o unikaniu powiązań zewnętrznych? Owszem takie wskazówki istnieją, ale na przykład w Tradycjach 3, 6 i 10.

Kiedy pewnego razu wszystkie swoje wątpliwości na ten temat przedstawiłem koledze, usłyszałem pobłażliwie i z wyższością wygłoszoną uwagę: „Czy ty wszystko musisz komplikować, nawet tak proste rzeczy?”.
Za moment jednak sytuacja zaczęła wyglądać nieco inaczej, kiedy poprosiłem „znawcę” o wyjaśnienie związków 4 Tradycji AA z czytaniem podczas mityngów tekstów z książeczki „24 Godziny” lub praktykę tak zwanych „opłatkowych mityngów AA”. Kolega kłapnął kilka razy paszczą, jak karp wyjęty z wody i po długim namyśle oznajmił, że to nie jest takie proste i trzeba się nad tym spokojnie i poważnie zastanowić.

Ano właśnie… Okazuje się, nie pierwszy raz zresztą, że 4 Tradycja wydaje się dziecinnie prosta tym, którzy nigdy nie zadali sobie trudu, żeby ją dobrze zrozumieć, poznać, albo przynajmniej powiązać z jakimś konkretnym tematem, wydarzeniem czy problemem aowskim.

Znam to. Też tak miałem. Długo. Przez większą część bezalkoholowego życia. Ale od czego w końcu jest prawo do błędu?

Prawdopodobnie w swoich zmaganiach z tekstem 4 Tradycji straciłbym o wiele mniej czasu i nerwów, gdybym po pierwsze - od razu czytał pełną jej wersję zamiast skróconej i po drugie, gdybym nie starał się „rozpracować” jej sensu w oderwaniu od innych Tradycji, a zwłaszcza 1, 3, 5, 6, 10, 11.
W 4 Tradycji zbiegają się nici wielu różnych zasad Wspólnoty AA, a bez ich podstawowej przynajmniej znajomości, toczyłem beznadziejną walkę z własną ignorancją i wyssanymi z palca wyobrażeniami.

Aktualnie, bieżąca i na co dzień, realizacja 4 Tradycji wygląda u mnie mniej więcej tak…

Żaden z alkoholików nie został upoważniony do reprezentowania swojej grupy AA oraz całej Wspólnoty w Urzędzie Miejskim, wśród członków rodziny, w warzywniaku lub w maglu. I ja też nie. Tym niemniej, czy mi się to podoba czy nie, jestem w wielu środowiskach ambasadorem Wspólnoty AA. Mam na myśli rzecz jasna środowiska i osoby, które wiedzą o moim uzależnieniu i o tym, że chodzę na spotkania (mityngi) AA.
Funkcja ambasadora zobowiązuje i bez znaczenia jest, czy przyjmowałem ją dobrowolnie i czy się z tą nominacją zgadzam. Tak po prostu jest, a jako trzeźwy, dorosły, niegłupi facet, muszę zdawać sobie sprawę, że jak mnie ludzie z mojego otoczenia będą postrzegać, tak też będą sądzić o Wspólnocie AA.
To jeden z aspektów 4 Tradycji.

Kolejny dotyczy działalności na grupie i w strukturach AA.
Na swój prywatny użytek założyłem plan maksimum, to znaczy zakładam z góry, że nieomalże każde działanie grupy ma związek z innymi grupami lub Wspólnotą AA jako całością – grupa, tak samo jak pojedynczy aowiec, jest ambasadorem AA i może mi się to podobać mniej lub bardziej, ale o tym, jakie jest AA i czym jest AA, uczestnicy mityngu sądzić będą po działalności grupy, na którą trafili.

W codziennej praktyce oznacza to, że jeśli mam jakiekolwiek wątpliwości, nawet najmniejsze, co do swojego działania, postępowania, pomysłu, wyboru, to staram się go skonsultować z sumieniem grupy, na przykład podczas jej inwentury. Z kolei, jeśli podczas inwentury grupy występują jakiekolwiek wątpliwości, to z pełnym przekonaniem będę się starał sugerować zebranym, że warto jest przedstawić problem Intergrupie. W razie czego Intergrupa ma do dyspozycji Region, itd.

Wspomniałem wyżej przykładowe dwa tematy, omawiane ostatnio dość często w środowisku aowskim, czyli czytanie podczas mityngów AA literatury nie aowskiej (głównie chodzi o „24 Godziny”) oraz tak popularne i powszechne swego czasu „opłatkowe mityngi AA”. Czy mają związek z 4 Tradycją?

Prosty przykład. Prowadzę mityng. Czytam Preambułę. Przypominam o zasadach. Uczestnicy odczytują kolejno Kroki, które od 1939 roku stanowią realną siłę Wspólnoty AA, program powrotu do zdrowia i skuteczne narzędzie rozwoju (przebudzenia) duchowego, z którego z powodzeniem skorzystały miliony alkoholików na całym świecie. Czytamy także 12 Tradycji - fundament prawidłowego funkcjonowania każdej grupy AA. Odpowiedni Krok i Tradycja są u nas zawsze tematem mityngu.
A następnie… Następnie zostawiam to wszystko, by wraz z zebranymi ochoczo poświęcić resztę czasu na rozważania dotyczące tekstów zawartych w książeczce wydanej przez Duszpasterstwo Trzeźwości.
Jakie świadectwo wystawiłem sobie, swojej grupie i całemu AA? Nowicjusz mógłby stwierdzić, że to jakieś nieporozumienie, „kinofikcja”, obłuda, zakłamanie i hipokryzja… Czy ma sądzić, że takie właśnie jest AA?

A tak przecież robiłem. Latami. No, cóż… nie miałem racji. Myliłem się.
Może się to wydać dziwne, ale nie winię się za popełnienie tego błędu (i wielu innych) – winiłbym się, gdybym przy nim trwał, upierał się, bronił…

Niedawno przy okazji takiej właśnie dyskusji musiałem odpowiadać na pytanie, czy „24 Godziny” są złe? Nie, nie są złe. To przecież nie o to chodzi. Bo „24 Godziny” są dobre. I „Elementarz” jest dobry, i Koran, i Biblia… Na świecie jest cała masa wspaniałych i niewątpliwie wartościowych książek i tekstów. Ale my w AA czytamy literaturę AA…

Bardzo podobnie rzecz się miała z „opłatkowymi mityngami AA”. Biegałem na nie radośnie i ochoczo. Te uściski, te życzenia, błogosławieństwo udzielane przez lokalnego duszpasterza, podniosła, pełna powagi atmosfera religijna, itp. Wspaniale było, cudownie, ale… Jak się to ma do najbardziej podstawowych zasad AA zawartych w Preambule?
„Wspólnota AA nie jest związana z żadną sektą, wyznaniem…”, czy aby na pewno? Czy w to wierzę? Czy przestrzegam? Co jest ważniejsze, zasady, czy moje osobiste ambicje, przekonania, wyznanie?

Jeżeli z jednej strony opowiadam o poszanowaniu zasad, czytam Preambułę i Tradycje, ale z drugiej organizuję „mityng opłatkowy AA”, to coś tu chyba jest nie w porządku. Mógłby ktoś zapytać, czy całe AA jest takie zakłamane, pełne pozorów, udawania i sprzeczności?

Większość grup AA, z którymi mam jakiś kontakt odchodzi już od starej tradycji „mityngów opłatkowych”. Organizują za to „spotkania opłatkowe”, które nie są mityngiem AA i odbywają się w innym niż mityng czasie. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że te „spotkania opłatkowe” czasem finansuje grupa AA.
No tak…

Fundacja BSK AA w Polsce wydała kapitalną broszurę, z której zresztą często korzystam, pod tytułem „Pytania do 12 Tradycji”. Do Tradycji 4 znalazłem między innymi takie: „Czy moja grupa zawsze bierze pod uwagę dobro całej Wspólnoty? […] Jakiejś grupy w innym kraju lub na innym kontynencie?”

„Każda grupa jest niezależna…” tak, to prawda. A jak przeznaczanie pieniędzy Wspólnoty (z kapelusza) na „spotkania opłatkowe” ma się do wspólnego dobra grup w Izraelu, Palestynie, Indiach, Gwatemali?

W tym miejscu bardzo łatwo o nieporozumienie i zagubienie istoty autonomii grupy, bo aż się ciśnie na usta pytanie, czy w takim razie grupom i alkoholikom nie wolno… tego, tamtego czy owego?
Ależ wolno! Bo i któżby mógł nam cokolwiek zakazać lub nakazać?
Jednak głównie i przede wszystkim działa tu reguła najbardziej chyba podstawowa z podstawowych – uraczył mnie nią kiedyś mój sponsor, gdy młody i gniewny chciałem w jakiejś sprawie iść na barykady – a brzmi ona tak: „W AA jest tylko jedna osoba zobowiązana do przestrzegania zasad – ten, kto sam tak postanowi”.

Alkoholicy dorastają, zdrowieją, trzeźwieją, rozwijają się. Ten sam, lub podobny, proces przechodzą grupy AA i ostatecznie, jak zawsze, ważne są wybory i decyzje: wolność czy samowola, zasady czy osobiste ambicje, wspólnota i jedność AA czy partykularne interesy niewielkiej grupy?

Ja, szczególnie jako alkoholik, pomylić się mogę zawsze. Jednak głęboko wierzę w zbiorową mądrość AA i wypracowane przez Wspólnotę zasady, dzięki którym nie da ona zrobić krzywdy sama sobie.
Ważne jest jednak i to, czy potrafię uznać, że mój wspaniały pomysł wcale nie musi być tak wspaniały, jak mi się wydaje, czy jestem gotów prosić o wskazówki, radę i pomoc, i czy gotów jestem poświęcić czas i wysiłek na poznanie, zrozumienie i stosowanie zasad, które przecież przyjmuję dobrowolnie?

Jeśli potrafię zrobić to wszystko z pokorą, w duchu miłości, jedności i odpowiedzialności, to Wspólnota AA nie powinna mieć ze mną problemów.

Meszuge
alko.opole.pl
 
dodajdo
 
Nazwa użytkownika:
Hasło:
Przycisk Facebook "Lubię to"
 
Kroki AA mp3!
 
kroki AA mp3!
 
1830510 odwiedzający (5096010 wejścia)
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja