TUTAJ MOŻESZ CZYTAĆ, ALE POTRZEBUJESZ DRUGIEGO, ŻYWEGO CZŁOWIEKA ..........WIELU PRZED TOBĄ POSZŁO TĄ DROGĄ I WYGRAŁO..........SPRÓBUJ
   
 
  Jak rozumie Tradycje 1
Tradycja Pierwsza Wspólnoty Anonimowych Alkoholików brzmi: Nasze wspólne dobro powinno być najważniejsze; wyzdrowienie każdego z nas zależy bowiem od jedności anonimowych alkoholików.

Kiedy dla alkoholika zaczyna się Wspólnota AA? – sponsor zadał mi to pytanie, nie licząc chyba na poprawną odpowiedź. Wydaje mi się, że chciał w ten sposób raczej coś mi przekazać, czegoś nauczyć, niż odpytywać z filozofii AA. W każdym razie powiedział mi wtedy, że AA zaczyna się wówczas, gdy w życiu alkoholika stają się ważne Tradycje Wspólnoty.
To mądry i doświadczony facet, więc zgodziłem się z nim natychmiast, a że ja też sroce spod ogona nie wypadłem i wódka nie cały mózg mi wyżarła, to zrozumiałem, o co mu chodziło już po kilkunastu miesiącach. Jednak wcześniej, w czasach moich początków w AA, nie było to takie proste…

 

1 Tradycja Wspólnoty AA 

Miałem może 3-4 miesięcy abstynencji, gdy przypadkowo trafiłem na spotkanie Intergrupy. Dotrwałem jakoś do końca, ale wychodziłem z przekonaniem, że to jest jakieś grube nieporozumienie: kilkunastu facetów o wyraźnych przerostach zapału organizacyjnego i z ciągotkami do zarządzania, spiera się namiętnie o sprawy, które nie mają żadnego istotnego znaczenia ani dla mnie, ani dla alkoholików, ani dla Wspólnoty (tak, w tej właśnie kolejności). To na to idą pieniądze, które wrzucam do kapelusza?! Aż mnie zatrzęsło ze złości! Jeśli ci działacze, jak ich nazwałem, chcą się w to bawić, niech to robią za swoje, a nie za moje pieniądze. No i oczywiście – beze mnie!!!

Nikt mi wtedy nie powiedział, że faktycznie, bardzo często sprawy omawiane na spotkaniach Intergrupy nie są najważniejsze na świecie, ale też i nie o to chodzi. Nikt mi nie powiedział, że Intergrupa nie jest od organizowania i zarządzania swoim kawałkiem Wspólnoty, ale jest raczej czasem i miejscem, w którym uczestnicy spotkania zmagają się z Programem AA i własnymi słabościami czy wadami charakteru.

Swoim negatywnym stosunkiem do służb zewnętrznych dzieliłem się ochoczo przy każdej okazji, a także bez okazji, z podobnymi sobie nowicjuszami. Niestety, niektórzy chcieli słuchać…
Dziś mój kolega pamiętający tamte czasy mówi, że powinienem do końca życia pełnić jakąś służbę, żeby odrobić szkody, jakich wtedy narobiłem Wspólnocie. Może ma odrobinę racji…

Udało mi się wówczas naruszyć prawdopodobnie wszystkie zasady i Tradycje AA, ale Tradycję 1 w szczególności. Byłem przecież gotów bez mrugnięcia okiem podzielić Wspólnotę na część właściwą, czyli „normalnych” alkoholików i Program 12 Kroków, oraz podejrzaną resztę, to jest działaczy, organizatorów i rozmaitych funkcyjnych w jakichś Intergrupach, Regionach i Komisjach, z tymi ich wszystkimi niezrozumiałymi Tradycjami.

Minęło dużo czasu zanim wreszcie usłyszałem, że „Nasze wspólne dobro powinno być najważniejsze; wyzdrowienie każdego z nas zależy bowiem od jedności anonimowych alkoholików” i zacząłem szukać odpowiedzi na pytania, CO w takim razie jest tym wspólnym dobrem i JAK mam rozumieć jedność? Bo te właśnie elementy wydają mi się najważniejsze w tekście 1 Tradycji. Ale minęło tego czasu jeszcze więcej zanim, z pomocą innych ludzi i literatury AA, zacząłem poznawać odpowiedzi.

W książce „Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji” znaleźć można następującą informację: „Bez jedności serce AA przestałoby bić, a nasze – oplatające cały świat – arterie przestałyby dostarczać życiodajną łaskę Bożą”. Prawdę mówiąc niewiele mi to pomogło. Szukałem odpowiedzi bardziej prostej, bardziej zwyczajnej i praktycznej, bo chodziło nie tylko o to, żeby zrozumieć treść Tradycji, ale także umieć stosować ją w codziennym życiu.

W każdym razie wyszło mi ostatecznie, że wspólnym dobrem jest oczywiście Wspólnota AA, jednak istniejąca w takiej formie i działająca według takich zasad, które nadal i wciąż stanowić będą skuteczne narzędzie pomocy dla alkoholików. Wspólne dobro to zdolność do tego, by „trwać w trzeźwości i pomagać alkoholikom w jej osiągnięciu”.

Czemu jednak stawiam tu jakieś warunki? Czemu nie uznam po prostu, że wspólnym dobrem jest Wspólnota AA i kropka? Odpowiedzi dostarcza historia samopomocy i wzajemnego wsparcia alkoholików, która zrodziła się około 100 lat przed oficjalną datą powstania Wspólnoty Anonimowych Alkoholików.

W roku 1840, w Baltimore (USA) powstało Stowarzyszenie im. Waszyngtona (Washingtonian Society). Początkowo jego członkami byli tylko alkoholicy. W niedługim czasie liczba członków Stowarzyszenia przekroczyła wprawdzie 100 tysięcy, ale coraz więcej było w nim osób nieuzależnionych, polityków, działaczy społecznych i innych. Rozszerzony został też zakres działalności i zainteresowań Stowarzyszenia. Jego członkowie angażowali się w walkę o zniesienie niewolnictwa oraz inne działania polityczne i społeczne. Bez względu na to, jak szczytne idee przyświecały jego członkom, Stowarzyszenie szybko utraciło w ten sposób zdolność pomagania alkoholikom. Jednak doświadczenie to zostało wykorzystane podczas tworzenia i redagowania Tradycji AA.

Na świecie jest wiele krzywd i niesprawiedliwości, a wielu ludzi potrzebuje pomocy różnego typu, jednak staram się pamiętać, że Wspólnota AA nie jest w stanie zwalczyć całego zła, nie jest lekarstwem na wszystkie bolączki współczesnego świata, ale też nie do takich celów została powołana.
Jest to zresztą podstawową zasadą, która mówi o dobieraniu odpowiednich narzędzi do określonych zadań. Oczywiście można mikroskopem tłuc orzechy, jednak wytrzyma on to zdecydowanie krócej niż młotek, a jako mikroskop stanie się bezużyteczny jeszcze szybciej.

Wspólnoty AA nie można zamrozić raz na zawsze w jej postaci z lat 40-tych ubiegłego wieku – choć czasem wydaje się to kuszące. Wspólnota musi ewoluować i dostosowywać do realnie istniejącej rzeczywistości. Musi przyjąć do wiadomości i nauczyć się wykorzystywać telefony komórkowe, komputery, Internet, zmiany gospodarcze, polityczne i społeczne. Taka właśnie Wspólnota AA, elastyczna i nowoczesna, a jednocześnie skuteczna, jak przed siedemdziesięciu laty, jest naszym wspólnym dobrem i… wspólną odpowiedzialnością.

Co może zagrozić Wspólnocie? Brak jedności. O tym mówi druga część 1 Tradycji. Podziały, konflikty i rozłamy mogłyby się stać dla Wspólnoty trucizną skuteczniejszą od nakazów czy zakazów formalnych.
Popularne porównanie mówi o tratwie ratunkowej, której pasażerowie/rozbitkowie mogą się spierać, sprzeczać, dogadywać, a nawet kłócić, ale jeśli część z nich postanowi odrąbać swój kawałek tratwy i popłynąć w inną stronę, to szanse na przeżycie dla obu grup natychmiast drastycznie maleją.

W tym miejscu bardzo mi się przydaje znajomość początków AA (literatura!), czyli czasów, kiedy nie było jeszcze żadnych Kroków czy Tradycji. Wspólnota mogła powstać dopiero wówczas, gdy Bill W. a po nim i inni pionierzy zorientowali się, że SAMEMU zachować abstynencji właściwie się nie da, że indywidualne trzeźwienie ma nie tylko bezpośredni związek, ale przede wszystkim wręcz wypływa z aktywności w niesieniu posłania drugiemu człowiekowi. Tak, właśnie tak – niesienie posłania rodzi trzeźwość. Odwrotnie niestety się nie da. Stąd zresztą stare powiedzenie aowskie, które mówi, że „jeśli trzeźwość nie rodzi trzeźwości to, albo jej w ogóle nie było, albo nie była prawdziwą trzeźwością”.

Jeśli decyduję się na przestrzeganie 1 Tradycji AA, to nie dlatego, że kocham styl retro i te urokliwe dawne tradycje. Bez świadomości, jak ważna jest jedność i działanie dla wspólnego dobra, wielu z nas po prostu umrze – fizycznie lub duchowo. To nie sentymenty – to gra o życie…

Co w takim razie powinienem robić, jak się zachowywać i postępować, żeby nie łamać 1 Tradycji, a nawet być strażnikiem powierzonego, wspólnego dobra? Wymyśliłem sobie w tym celu prosty test. Działa skutecznie i jest łatwy w użyciu, jednak pod warunkiem, że nie zareaguję odruchowo i instynktownie, lecz dam sobie moment, krótką chwilę na zadanie jednego tylko pytania: czy to, co chcę zrobić lub powiedzieć ma dzielić czy łączyć?

Jeśli mówię, że ONI w Regionie…, a MY w grupie…, jeśli popieram i aprobuję tylko te działania Wspólnoty, które rozumiem (nie zadając sobie trudu, by poznać całość), to niewątpliwie dzielę, a nie łączę. Jak każdy członek AA mam prawo wypowiedzieć swoje zdanie, przedstawić argumenty. Czy jednak, w przypadku, gdy zapadnie decyzja nie po mojej myśli, mimo wszystko staram się pomóc w realizacji, wesprzeć, czy może tylko krytykuję i odcinam się szydząc przy okazji? Pierwsza postawa łączy, druga – dzieli.
Czy obgaduję, krytykuję i oceniam innych AA? Banalne i powszechne słabostki, prawda? Jednak różnice w ocenie postępowania i zachowania przykładowego Iksińskiego podczas ostatniego mityngu mogą podzielić grupę na jego zwolenników i przeciwników, na dwa zwalczające się obozy.

Czy to, co teraz piszę, ma dzielić, czy łączyć? 

Meszuge
alko.opole.pl

 
dodajdo
 
 
Nazwa użytkownika:
Hasło:
Przycisk Facebook "Lubię to"
 
Kroki AA mp3!
 
kroki AA mp3!
 
1842175 odwiedzający (5119052 wejścia)
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja