TUTAJ MOŻESZ CZYTAĆ, ALE POTRZEBUJESZ DRUGIEGO, ŻYWEGO CZŁOWIEKA ..........WIELU PRZED TOBĄ POSZŁO TĄ DROGĄ I WYGRAŁO..........SPRÓBUJ
   
 
  Kazanie 2 (krok 5-7)
Nasze rozważania poświęcone są Dwunastu Krokom. Jest to krótki, zajmujący pół kartki, zbiór zasad, na których Anonimowi Alkoholicy opierają swoje wysiłki osiągania trzeźwości. Kroki te stały się podstawą działania rozmaitych grup samopomocowych. Wreszcie Kroki te mogą stać się pomocą dla tzw. "normalnych" ludzi - dla nas.

Przy słowie "normalny" konieczny jest cudzysłów, bo tak naprawdę gdzie szukać tej normalności? Któż z nas wolny jest całkowicie od problemów, niedoskonałości swoich i cudzych, wreszcie grzechu, który jest powszechnym doświadczeniem ludzkości. Każdemu z nas potrzebna jest pomoc, każdemu z nas, by nie szamotał się bezradnie w życiu, potrzebny jest program. Takim programem jest Dwanaście Kroków.

Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów. Pozornie przypomina to Krok czwarty mówiący o obrachunku moralnym. Różnica jest jednak spora. Jak w Kroku czwartym chodzi o położenie siebie na wadze - uznania swojego zepsucia, tak w Kroku piątym chodzi o odszukanie przyczyn. Krok czwarty pyta "jak jest"; Krok piąty pyta "DLACZEGO tak jest? Skąd się to bierze, jakie są mechanizmy - korzenie problemów które nas dotykają?"

Zewnętrzny problem - ludzki grzech - może być końcowym ogniwem długiego łańcucha przyczyn i skutków. Zdarza się, że trzeźwiejący alkoholik po kilku latach mityngów odkrywa, że jego problemem jest tak naprawdę erotomania. Potem odkrywa, że jej przyczyny wypływają z nieprzepracowanych problemów domu jego dzieciństwa (bardzo często alkoholizmu rodziców) - czasami z molestowania seksualnego. Wreszcie odkrywa, jak ktoś mądrze powiedział, że jest Dorosłym Dzieckiem Braku Miłości.

Bo wszyscy jesteśmy Dorosłymi Dziećmi Braku Miłości. Nasz grzech bierze się stąd, że nie kochamy, że kochano nas w zły sposób, albo wcale, że nikt nie nauczył nas kochać właściwie.

Rozumienie procesów, które w nas zachodzą, ma fundamentalne znaczenie dla wychodzenia z różnych nałogów. Pomaga też w prostowaniu naszego życia - radzenia sobie z rożnymi problemami.

Chodzi przede wszystkim o unikanie sytuacji, które przewracają pierwszą kostke domino. Dla alkoholika będzie to pierwszy kieliszek. Dla erotomana dopuszczenie jakiejś myśli czy zewnętrznego bodźca. Mówię teraz o nałogach, ale każdy problem i grzech ma swój punkt startu. Od czegoś przecież rozpoczyna się małżeńska kłótnia, utrata kontaktu z dziećmi, kompulsywne zakupy, godziny spędzone bezmyślnie przed telewizorem czy komputerem, zaniedbane zdrowie i wszystko inne co jest naszą troską, problemem, niekiedy grzechem.

Ten Krok w czasie naszych rekolekcji zadaje nam trudne pytanie: Jaki jest mechanizm twojego problemu, przez co ten problem zostaje uruchomiony? Co za tym idzie - jak go omijać? To trudne, ale niesłychanie ważne zadanie w naszej formacji.
Kolejny Krok może wydać się dziwny. Brzmi on: "Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru." Czy to nie oczywiste, że człowiek, który ma jakiś problem, chciałby usunąć go ze swojego życia? Otóż nie jest to oczywiste. Z jednej strony męczymy się i cierpimy bardzo z powodu naszych problemów i grzechów, ale rozstać się z nimi? To trudne.

Znane są przypadki, gdy żona alkoholika - bardzo cierpiąca z powodu jego picia - po uzyskaniu przez męża trzeźwości - nie może z tym wytrzymać. Prowokuje go do zapicia a nawet wprost podsuwa alkohol.

Dzieje się tak dlatego, że życiowe doświadczenie, wyżłobiło w nas pewne koleiny zachowań. Cierpimy w nich bardzo, ale czujemy się bezpiecznie - w tym sensie, że wiemy po kolei jakie nieszczęścia nas zaskoczą. Gdy wchodzimy w życie bez nieszczęść może się to okazać ponad siły.

W pewnym sensie życie kobiety żyjącej w jakimś patologicznym związku jest uporządkowane. Może to być cykl - nie ma męża w domu - przychodzi i jest awantura - następnie bicie - dalej trzeźwienie i przepraszanie. Jest to straszne i destrukcyjne, ale kobieta może nie mieć sił, by zburzyć ten "porządek" i dalej tkwi, bez żadnych prób zmian sytuacji, w takim związku.

Chciałbym się odnieść też do własnego doświadczenia. Jechałem kiedyś na rekolekcje ignacjańskie z gorącym postanowieniem, że się nawrócę. W czasie rekolekcji dokonałem odkrycia - ja nie chcę się nawrócić - ja chciałem tylko mniej cierpieć. Porzucić swoje grzechy - rozstać się z nimi na zawsze - to było ponad moje siły.

Wielu narkomanów zgłasza się po pomoc, ale nie chcą oni uzdrowienia - chcą jedynie odtrucia, by przywrócić intensywność doznań swojego nałogu.

Kojarzy mi się to wszystko z warunkami odpustu zupełnego. Wydawać by się mogło, że to takie proste - wyspowiadać się, przyjąć Komunię, pomodlić się w intencjach Ojca Świętego. Jest jednak mały punkcik - często niestety pomijany, który jest istotą odpustu - wolność od najdrobniejszego nawet przywiązania do grzechu - nawet lekkiego.

To nie jest łatwe. Nie zdradzać żony? - zgoda! Ale nigdy już w życiu nie dać sobie okazji, by tak dyskretnie (choć rzeczowo) spojrzeć na nogi, biodra i piersi obcej kobiety? Uznawać prawo człowieka do dobrego imienia? - oczywiście! Ale nigdy już nie nadstawić ucha, gdy ktoś o naszym bliźnim mówi dużo i źle?

W tym przykładach nie chodzi mi o to, czy zdarzy się nam pożądliwie spojrzeć na człowieka czy poplotkować o nim (bo pewnie się zdarzy), ale czy mamy w sobie wewnętrzne nastawienie, by rozstać się z tym przywiązaniem?

Odpowiedzmy sobie szczerze, czy często nie jest z nami tak, że wyspowiadaliśmy się, żałowaliśmy bardzo, postanowiliśmy poprawę. Tylko że... ślinka nam cieknie. Tak nam trochę tego wszystkiego szkoda. Chcemy, by Bóg uwolnił nas od wad charakteru - ale niekoniecznie wszystkich i niekoniecznie do końca.

Z tobą źle a bez ciebie jeszcze gorzej - takie słowa padły kiedyś w pewnym związku kobiety i mężczyzny. Z jednej strony świadomość grzechu, cierpienia, destrukcji a z drugiej, że nie można tego przeciąć, że jest się do grzechu przywiązanym. Augustyn, późniejszy biskup i święty, który miał związek z kobietą modlił się: "nawróć mnie - ale jeszcze nie dzisiaj".

Krok szósty pyta każdego z nas - czy naprawdę chcesz pozbyć się swoich grzechów i problemów - raz na zawsze? Wziąć rozwód z grzechem? Dla bardzo wielu ludzi jest to sztuka nie do udźwignięcia. I tu rodzi się praktyczny sposób anonimowych alkoholików. Dla alkoholika myśl o rozstaniu na całe życie z tym strasznym i kochanym alkoholem jest nie do udźwignięcia. To co jest do udźwignięcia to trzeźwość na 24 godziny. Nie myślę o tym co za tydzień, miesiąc, rok, ale żyję chwilą obecną - dziś będę trzeźwy.
Krok siódmy to: "Zwróciliśmy się do Niego [Boga] w pokorze, aby usunął nasze braki." Tu chodzi o coś innego niż w kroku trzecim. Tam powierzaliśmy się Bogu. W jakim stanie byliśmy? Najlepiej to obrazuje syn marnotrawny. Powierzył się Ojcu taki jaki był - bosy, złachmaniony, brudny (głód, chłód, smród, nędza i ubóstwo) - to jest Krok trzeci. Ojciec zaś dał mu najpiękniejszą szatę (wcześniej pewnie zaprowadził do łazienki), sandały na nogi, pierścień na rękę - to jest krok siódmy.

Czasami mówimy o pracy nad sobą. Można zostać, przy tym terminie, ale tak naprawdę to Duch Święty nad nami pracuje. Tak trzeba to wyrażenie rozumieć. Jeśli będzie inaczej, jeśli w tym momencie na powrót uwierzymy, że coś możemy, że jesteśmy silni to znowu odstawimy Boga na boczny tor a sami wrócimy do początków. No może do połowy Kroku pierwszego - będziemy mieć problem i SAMI z tym problemem będziemy się szarpać.

Usuwanie braków to życie w pełni Ducha Świętego. Prosimy Boga, by był z nami zawsze, kierował nami, chronił nas. To zaproszenie Boga do prozy naszego życia. To wzięcie Boga na zakupy - trzymanie go w portfelu, to pytanie o nasze decyzje, to zaproszenie do wszystkich spraw, konfliktów, to branie Boga także do łóżka.

Życie w Duchu to dziesiątki zwycięstw w ciągu dnia i dziesiątki porażek, gdy dopuszczamy do głosu starego człowieka. Po upadku jednak nie pozostajemy na ziemi - Bóg nas podnosi i idziemy dalej.

Oczyszczenie to bardzo trudny proces - to pole pełne perzu. Ciągniemy małą roślinkę i nie możemy uwierzyć, że jej korzeń ciągnie się i ciągnie - jakby bez końca. Wydaje się, że pole zostało oczyszczone a tu pojawia się ciągle coś nowego. Oczyszczenie to ciągłe zmaganie się z sobą - ilekroć kupuje bułkę i twarożek farmerski - tylekroć pojawia się myśl: "dwadzieścia deko krówek, dwadzieścia deko krówek, przecież to tylko dwadzieścia deko". Wiele razy wygrywam, wiele razy przegrywam.

Gdy idę do spowiedzi - mam stałego spowiednika - mógłbym nie wyznawać grzechów, tylko mówić krótko: "to samo". Mimo to wiem, że nie mogę się poddawać, że nie mogę rezygnować, poddawać się beznadziei. Za każdym upadkiem uczę się tego samego - nie ustanę na własnych nogach, jeśli Ty mnie nie podtrzymasz, Boże.

Proces oczyszczenia wymaga zatem od nas wielkiej pokory i cierpliwości. Jasno też trzeba powiedzieć, że nigdy się nie skończy. Ten który mówi, że praca nad sobą może mieć koniec przypomina człowieka, który twierdzi, że ogródek przy domu można wypielić jednego dnia - raz na zawsze.

Krok ten każe zadać nam pytanie - czy zdolny chcesz podjąć trud pracy nad sobą? I czy w tym celu gotowy jesteś poddać się woli Bożej i Bożemu prowadzeniu?

Powtórzmy trzy kroki, które stały się kanwą naszych rozważań. "Wyznaliśmy Bogu, sobie i drugiemu człowiekowi istotę naszych błędów. Staliśmy się całkowicie gotowi, aby Bóg uwolnił nas od wszystkich wad charakteru. Zwróciliśmy się do Niego w pokorze, aby usunął nasze braki."

Powtórzmy także pytania, które przed nami stawia dzisiejszy dzień. Czy rozumiesz swój problem? Czy rozumiesz co się z tobą dzieje? Czy odkrywasz w sobie i usuwasz przywiązanie i tęsknotę za grzechem? Czy masz w sobie zgodę, by Bóg popracował nad tobą i ukształtował według swojej woli? Warto na te pytania odpowiedzieć.

 
dodajdo
 
 
Nazwa użytkownika:
Hasło:
Przycisk Facebook "Lubię to"
 
Kroki AA mp3!
 
kroki AA mp3!
 
1842198 odwiedzający (5119084 wejścia)
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja